AktualnościRolnictwoZastosowania dronówZe Świata

Drony rolnicze będą mieć największy udział w rynku

Zawsze się zastanawiałem, jak to się dzieje, że o dronach rolniczych mówi się tak mało i tak rzadko, a jednocześnie ta gałąź branży dronów już ma największy udział w rynku cywilnych bezzałogowców? Co więcej na przestrzeni kolejnych 10 lat – według wielu różnych szacunków – drony rolnicze będą jeszcze bardziej „zostawiać w tyle” pozostałe zastosowania dronów.  Nie warto bagatelizować tej branży!

W Polsce rolnictwo jest bardzo rozdrobnione w porównaniu do gospodarstw rolniczych na zachodzie. Być może z tego wynika fakt, iż drony rolnicze są u nas mało popularne, a typowy rolnik nie jest kojarzony z biznesmenem inwestującym w nowoczesne technologie w celu optymalizacji kosztów upraw. Oczywiście jest to nieco przesadzona wizja, bo bezzałogowce w rolnictwie są wykorzystywane również w Polsce. Mimo wszystko udział tych maszyn jest znikomy. A tymczasem wiele prognoz dla tej gałęzi gospodarki na świecie wygląda tak:

Źródło: http://cropprotectionnews.com/stories/510629726-forecast-farming-robot-shipments-to-near-1-million-globally-by-2024
Źródło: http://cropprotectionnews.com/stories/510629726-forecast-farming-robot-shipments-to-near-1-million-globally-by-2024
Źródło: http://gpsworld.com/report-commercial-uav-market-to-reach-2-billion-by-2022/
Źródło: http://gpsworld.com/report-commercial-uav-market-to-reach-2-billion-by-2022/

Moim skromnym zdaniem takich raportów nie powinni ignorować przede wszystkim produceni dronów – ci obecni oraz ci, którzy dopiero planują wejść na ten rynek. Zresztą wystarczy przyjrzeć się, co robią najwięksi potentaci na rynku (DJI, Parrot), by stwierdzić, że powyższe prognozy rynkowe nie są wyssane z palca, a drony rolnicze będą przynosiły największe zyski dla ich producentów.

Bezzałogowce w rolnictwie – to nie nowość!

Yamaha – japoński koncern doskonale wszystkim znany z produkcji szybkich motocykli oraz luksusowych łodzi – od wielu lat jest również zaangażowany w produkcję i wykorzystanie specjalistycznych dronów w rolnictwie. Ich flagowym modelem jest helikopter RMAX, dzięki któremu Yamaha stała się pierwszą firmą z Stanach Zjednoczonych z certyfikacją i pozwoleniem na wykorzystanie swojego drona w rolnictwie na terenie USA. Drony Yamaha RMAX były ostatnio testowane w dolinie Napa Valley, która słynie z uprawy winogron używanych do produkcji najlepszych amerykańskich win. Służyły tam do oprysków winorośli.

Yamaha RMAX - dron rolniczy

Przyzwyczajeni jesteśmy do dronów cywilnych w postaci wielowirnikowców lub płatowców, w większości zasilanych prądem. Tymczasem bezzałogowiec Yamaha RMAX od samego początku jest dużym spalinowym helikopterem, który na pokładzie ma dwa zbiorniki o pojemności 2,1 galona (prawie 8 litrów jeden!). Co więcej RMax może utrzymywać się w powietrzu godzinę, gdy jest w pełni załadowany chemikaliami do oprysków. To, co rolnicy cenią sobie w nim najbardziej to fakt, że oprysk pola trwa przeciętnie 5-razy szybciej niż przy użyciu traktora (tam gdzie w ogóle można go użyć).

Osamu Ishioka – manager zarządzający projektem bezzałogowych helikopterów Yamaha – w wywiadach podkreśla często dwie rzeczy: klasyczne rolnictwo jeszcze długo nie zostanie zastąpione innymi metodami hodowli roślin, a użycie dronów w rolnictwie (tzw. „unmanned farming”) będzie odgrywało coraz większą rolę przy uprawie roślin. Yamaha, bez dwóch zdań, jest na rynku dronów rolniczych najbardziej doświadczonym graczem. Od ponad dwóch dekad helikoptery RMAX są używane do oprysków niezwykle stromych pól uprawnych w górzystej Japonii, gdzie wykorzystanie bezzałogowców jest bezcenne. Ale nie tylko sami Japończycy korzystają z RMAX’ów – operują one również w Korei Południowej, Australii, od niedawna w USA oraz we Francji, gdzie przechodzą testy.

Inną zaletą użycia dronów w rolnictwie jest praktycznie wyeliminowanie ekspozycji rolnika na chemikalia rozpylane na polu. W zasadzie do tej pory nie znaleziono lepszego sposobu, by opryski pól były bezpieczniesze dla ludzi wykonujących tę pracę. Operator drona stoi zwykle z dala od miejsca, w którym rozpylane są chemikalnia, więc w żaden sposób nie wpływa to już na jego zdrowie.

Kolejny pozytywny aspekt użycia bezzałogowców to oszczędność na opryskach – to może być kluczowym argumentem dla rolników, którzy nie są pewni inwestycji w drony. Yamaha wychodzi im na przeciw – nie trzeba od razu inwestować w drona i kurs obsługi, firma planuje świadczyć usługi oprysków np. w kwocie $250 za hektar pola w przypadku oprysków winnic. Po przeliczeniu ręcznej pracy i czasu poświęconego na ten cel, jest to usługa 40% tańsza od klasycznego oprysku. Łatwo zatem przeliczyć to na „spore” oszczędności w przypadku pól liczących sobie tysiące hekatarów.

Konkurencja nie śpi

Choć przedstawiciele Yamaha deklarują, że w najbliższych latach nie boją się konkurencji w tej kategorii bezzałogowców rolniczych, konkurencja wcale nie próżnuje. Bezpośrednim rywalem może stać się tutaj największy producent chińskich dronów cywilnych, czyli firma DJI. W listopadzie DJI pokazało swój model drona rolniczego DJI Agras MG-1 o zasilaniu elektrycznym. Agras ma na pokładzie zbiornik o pojemności 2,6 galonów (10 kg). Aktualnie DJI prowadzi jego sprzedaż w Chinach i Korei Południowej, która jest również rynkiem zbytu Yamahy. Mimo wszystko Yamaha raczej nie jest zagrożona utratą pozycji lidera w branży dronów rolniczych – przynajmniej do momentu, gdy powszechne akumulatory li-pol nie zostaną zastąpione wydajniejszym i lżejszym źródłem prądu. W tej chwili silnik spalinowy w RMAX wciąż daje większe możliwości udźwigu i dłuższe czasy lotów niż zasilanie elektryczne w Agras MG-1.

Rolnictwo to nie tylko opryski

Rynek dronów rolniczych jest jednak znacznie szerszy niż dwa wspomniane modele bezzałogowców przeznaczonych do oprysków pól. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że w rolnictwie znacznie częściej, niż do oprysków, używa się dronów do fotografowania z powietrza pól w celu oceny stanu upraw. Jest to możliwe dzięki sporządzanym ortofotomapom przy użyciu klasycznej fotografii i jednocześnie fotografii NIR (Near InfraRed), czyli w bliskiej podczerwieni. Obrazy z obu kamer nakłada się na siebie, a dokładna analiza połączonego obrazu pozwala na zindentyfikowanie miejsc, które wymagają intensywniejszego nawożenia lub nie wymagają go w ogóle. Cel bezpośredni? Oczywiście – podobnie jak w przypadku oprysków – oszczędności na nawozach, które można szacować na poziomie 30% obecnych wydatków na ten cel.

Dronów do tego celu powstało już całkiem sporo. Co ciekawe możemy się tu pochwalić rodzimymi produkcjami takimi jak bezzałogowce Pteryx, o których już zresztą pisałem półtora roku temu. Z  bardziej znanych konstrukcji światowych wyróżnia się PrecisionHawk – zaawansowany system oparty o płatowca wyposażonego w 5 różnych sensorów. Mimo, że sama maszyna wygląda dość… topornie, w połączeniu ze stacją naziemną i dedykowanym oprogramowaniem do zbierania danych ma olbrzymie możliwości.

PRECISIONHAWK
PrecisionHawk

Parrot też nie próżnuje

Jeśli przyjrzeć się szerzej branży dronów rolniczych w skali światowej, moim zdaniem firma Parrot (z tych naprawdę dużych i znanych marek) robi najwięcej w tym kierunku. Przykłady? Prosze bardzo: dosłownie kilkanaście dni temu firma pokazała czujnik (a w zasadzie dwa czujniki w zestawie) o nazwie Parrot Sequoia, który jest przeznaczony stricte do dronów rolniczych lub np. dla leśnictwa. Jest on wyposażony aż w 5 różnych kamer (NIR, RGB, oraz trzy dla poszczególnych spektrów światła: czerwone, zielone i czerwień brzegowa tzw. red-edge), odrębny czujnik posiada sensor promieni słonecznych oraz IMU (Inertial Measurement Unit) określający jego orientację. Jakby tego było wciąż mało Sequoia ma również wbydowaną pamięć 64GB, slot na kartę pamięci SD, wejście USB oraz połączenie Wi-Fi, GPS zapisujący pozycję w każdym momencie lotu.

Co więcej sam moduł – dzięki swojej wadze i wymiarom, oraz z racji tego, że jest całkowicie osobno działającym urządzeniem – można zastosować na każdym innym dronie wielowirnikowym lub płatowcu, niekoniecznie firmy Parrot. Nie bez znaczenia jest tu jego waga – zaledwie 80gr, oraz niewielkie wymiary.

Parrot Sequoia

Parrot Sequoia
Parrot Sequoia

Bez dwóch zdań jest to obecnie najbardziej innowacyjny gadżet dla rolników, którzy planują wykorzystywać drony do monitoringu własnych upraw. Nie musimy kupować całego systemu razem z dronem, co z pewnością wpływa również na mniejszy koszt całego rozwiązania, a w razie chęci zmiany platformy latającej wystarczy przełożyć Sequoia do nowego drona.

Polecam zapoznać się z poniższym filmem, by mieć pełny obraz tego, czym jest nowy wynalazek Parrot’a:

Jeśli chodzi o firmę Parrot i wykorzystanie dronów w rolnictwie – to wcale nie wszystko. Warto jeszcze wspomnień o osobnej marce Parrot o nazwie MicaSense, która skupia konkretne rozwiązania software oraz hardware do bardzo dokładnej analizy stanów upraw. Takim flagowym produktem marki MicaSense jest MicaSense ATLAS – oprogramowanie do przechowywania, procesowania oraz analizy i prezentacji danych multispektralnych pozyskanym chociażby ze wspomnianego urządzenia Parrot Sequoia.

Kolejna marka Parrot o nazwie AIRINOV to kompletne rozwiązanie: dron, czujniki, software do analizy, również przeznaczone stricte dla rolnictwa. Mamy tutaj AgriDrone – dobrze znane i przetestowane latające skrzydło SenseFly eBee, które zostało nieco przerobione i przystosowane pod czujnik multipektralny AIRINOV multiSPEC 4C, a całością zarządza oprogramowanie komputerowe eMotion 2 oraz aplikacja mobilna na tablety/smartfony do planowania i monitorowania samego lotu. Czujnik multiSPEC 4C to nieco starszy brat najnowszego Parrota Sequoia, który zapewnie zostanie przez niego wkrótce zastąpiony.


Podsumowując – rolnictwo bezzałogowe to naprawdę „kawał” branży dronów, który ciężko zlekceważyć. DJI, Parrot czy 3DRobotics – uznawani za największych graczy na rynku dronów cywilnych – mają w swojej ofercie bezzałogowce do rolnictwa, co jest chyba najlepszym dowodem na to, że inwestycja w ten sektor gospodarki już się opłaca.

Jeśli treść powyższego artykułu była dla Ciebie przydatna lub ciekawa możesz postawić mi kawę, którą uwielbiam i motywuje do dalszego pisania ;)

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Poprzedni

Drony i druk 3D - dwie technologie, które łączy coraz więcej

Następny

"Hangar D" - nowy projekt na polskim rynku dronów

Brak komentarzy

Skomentuj artykuł

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *