AktualnościZ Polski

Superkondensator – polski wielowirnikowiec załogowy

Pod tajemniczą nazwą projektu „Superkondensator” kryje się  prawdopodobnie pierwszy polski wielowirnikowiec załogowy. Za projektem stoi póki co jedna osoba – Ireneusz Sytniowski, Polak na stałe mieszkający od wielu lat w Szwecji, hobbysta dronów i elektroniki. Jak sam mówi – jeśli budowa maszyny zostanie zrealizowana – chce podjąć próbę przelotu wielowirnikowcem przez Bałtyk ze Szwecji do Bornholm w Dani – do pokonania będzie miał 50 km.

Celem projektu „Superkondensator” jest stworzenie wielowirnikowca o masie startowej 145kg, który będzie w stanie transportować jednego pilota i/lub ciężki ładunek maksymalnie do 160kg łącznej masy. Maszyna ma być wyposażona w 16 silników (wybór padł na silniki KDE7215XF) na 8-ramionach, wyposażonych w 3-łopatowe śmigła. Do zasilania planowane jest użycie baterii o wydajności 10 kW – najprawdopodobniej Lithium Ion NCR18650 3600mah x 770 ogniw lub 22000mah 22V 25C PULSE LIPO x 20 sztuk co – według obliczeń Ireneusza Sytniowskiego – pozwoli na ok. 40 minut lotu. W przypadku gdy wybór padnie na pakiety Lithium będą one
wspomagane super kondensatorami typu Maxwell K2 2.85V/3400F  w celu odciążenia baterii. Sterowanie wielowirnikowcem będzie realizowane za pomocą joystick’a lub transmiterem.

Superkondensator - Ireneusz Sytniowski
Superkondensator – Ireneusz Sytniowski

„Znalezienie odpowiednich silników i śmigiel zajęło mi 2 miesiące. Aktualnie jestem na etapie budowy kadłuba multikoptera, który jest wykonany z bardzo mocnych i lekki rur karbonowych połączonych ze sobą elementami z aluminium.”

Jak łatwo wywnioskować projekt będzie kosztownym wydatkiem dla pojedynczej osoby dlatego jego pomysłodawca jest na etapie zgłaszania Superkondensatora do portalu Polak potrafi, który pozwala na zebranie potrzebnych środków na zasadach crowdfundingu. Sytniowski liczy na wsparcie szczególnie wśród entuzjastów dronów i modelarzy. Oficjalna strona projektu to: http://superkondensatordrone.simplesite.com/.

O jakich kosztach jest mowa?

Koszt samych baterii zasilających to około 40,000zł. Silniki, regulatory, kontrolery i pozostała elektronika została wyceniona przez pomysłodawcę projektu na około 50,000zł. Częściowy wykaz potrzebnych rzeczy wygląda następująco:

  1. Silniki typ KDE7215XF – cena $374 – 16 sztuk
  2. Elektronik ESC typ KDEXF-UAS95HVC – cena $196 – 16 sztuk
  3. 22000mah 22V 25C  PULSE LIPO – cena $521  – 20 sztuk (lub Lithium Ion NCR18650 3600mah x 770 ogniw –  te drugie są lżejsze o 15kg, ale zarazem dużo droższe)
  4. Kontroler WOOKONG -M – cena $1000$ – 2 sztuki

Spytałem Ireneusza Sytniowskiego o kwestie prawne przelotu ze Szwecji do Bornholm w Danii:

„Jeśli chodzi szwedzkie prawo to nie uznaje ono za statki powietrzne urządzeń unoszących się w atmosferze na skutek oddziaływania powietrza odbitego od podłoża tzn. około 2 metrów maksymalnie chwilami na 4m nad ziemia, nad woda traktowane są jak łódź.”

Osobiście życzymy powodzenia panu Ireneuszowi Sytniowskiemu w realizacji projektu i trzymamy kciuki. Zachęcamy do wsparcia finansowego projektu, bo jeśli dojdzie do skutku to będzie to prawdopodobnie pierwszy polski multikopter załogowy o takich wymiarach i osiągach.

 

Superkondensator - Ireneusz Sytniowski
Superkondensator – Ireneusz Sytniowski

 

Jeśli treść powyższego artykułu była dla Ciebie przydatna lub ciekawa możesz postawić mi kawę, którą uwielbiam i motywuje do dalszego pisania ;)

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Poprzedni

Rosjanie opracowali dron niewidzialny dla radarów?

Następny

Jak zgłaszać lot drona w CTR?

6 komentarzy

  1. 8 września 2015 at 15:50 — Odpowiedz

    Kto pisał ten artykul?
    „użycie baterii o wydajności 10 KW” KelwinoWatach? Co to za jednostka?
    Rury karbonowe? Co to jest?
    „połączonych ze sobą elementami z aluminium” Jak z aluminium to powodzenia życzę…
    transmiterem? Nie znam takiego słowa w żadnym mi znanym języku.
    Tragedia!!!!

    • 8 września 2015 at 15:54 — Odpowiedz

      Jednostka poprawiona. Reszta to dokładne słowa autora projektu drona. Jak się nie zna słowa „transmiter” to się trzeba dokształcić i tyle ;).

  2. 8 września 2015 at 16:21 — Odpowiedz

    Nie ma w naszym języku słowa transmiter. Jest nadajnik. A jeśli na siłę chcemy stosować obce wyrazy to nadajnik po angielsku to transmitter.

    Rury karbonowe, a nie z kompozytu węglowo-epoksydowego? Po jakiemu to jest?

    Wydajność w kW? Czyli silnik w samochodzie ma wydajność np 80kW? W przypadku akumulatorów stosuje się gęstość energii jako odpowiedni wskaznik.
    Warto byłoby się trochę podszkolić w naszym języku oraz dokształcić w fizyce!

  3. 5 października 2015 at 14:33 — Odpowiedz

    Fajnie, ale ja na tym lipolu wolałbym nie siedzieć, zwłaszcza przy twardym przyziemieniu, albo awaryjnym lądowaniu w wodzie… Może jednak napęd spalinowy?

Skomentuj artykuł

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *