AktualnościWydarzeniaZ Polski

Relacja z Air Show 2023 w Radomiu

Jako fan lotnictwa załogowego (w szczególności wojskowego) i wierny bywalec pokazów lotniczych Air Show, na których jestem nieprzerwanie od 1991 r. (jeszcze wtedy w Dęblinie i jako dzieciak) – po pięciu latach przerwy od ostatniego „show” z największą przyjemnością udałem się na kolejną edycję tego lotniczego święta, które od 23 lat odbywa się na lotnisku w Radomiu. Czy warto było, co zaskoczyło a co zawiodło – dowiecie się z niniejszej relacji.

Pięć lat to zdecydowanie za długi okres przerwy od poprzedniego Air Show w Radomiu (2018), ale jak wiadomo najpierw pandemia w 2020 a potem wybuch wojny w Ukrainie i niepewna sytuacja za wschodnią granicą na pewno nie sprzyjały szybszej organizacji tej imprezy.

Ostatecznie jest! Wielkie święto każdego fana lotnictwa wojskowego zapowiadane od roku zostało zorganizowane w dniach 26 i 27 sierpnia 2023 roku – niezmiennie od lat na radomskim lotnisku Sadków (aktualnie nazywanym Lotnisko Warszawa – Radom;). Po 5-letnim oczekiwaniu na pokazy lotnicze organizowane w randzie imprezy międzynarodowej apetyt na samoloty był wielki. Czy został zaspokojony? Myślę, że tak, acz organizacja tej imprezy pozostawia bardzo wiele do życzenia. Zacznę jednak od tych pozytywnych stron.

Air Show 2023 w Radomiu klasycznie odbył się w weekend (sobota-niedziela 26-27.08.2023 r.) i w tym roku pogoda wyjątkowo dopisała. Byłem obecny w obydwa te dni i szczerze przyznam, że niedziela była znacznie przyjemniejsza: mniej widzów, trochę mniej słońca, ale dzięki temu niższa temperatura. Po męczącej upalnej sobocie – w niedzielę (choć miała być burzowa i z opadami) wszystko było jak należy. Program pokazów w oba dni był praktycznie ten sam jeśli chodzi o obecność maszyn w powietrzu, zmieniła się jedynie ich kolejność występowania no i jeszcze jedna – acz bardzo istotna rzecz: w sobotę po raz pierwszy w historii pokazów Air Show odbył się pokaz wieczorny, który rozpoczynał się przed godz. 20:00 przy zachodzącym słońcu a zakończył ok. 21:00 przy całkowitym zmroku.

Całość imprezy odbywa się pod hasłem „Niezwyciężeni w przestworzach”, które nawiązuje do legendarnego wyczynu kapitana pilota Stanisław Skarżyńskiego, który w 1933 roku jako pierwszy na świecie człowiek przeleciał Ocean Atlantycki, pokonując trasę z Senegalu do Brazylii samolotem RWD-5bis.

Defilada powietrzna

Defilada otwierała oficjalną część pokazów w powietrzu zarówno w sobotę jak i niedzielę około godz. 12:00 w południe (mimo, że przed defiladą był blok pokazowy samolotów historycznych tudzież przeloty i akrobacji mniejszych samolotów śmigłowych, śmigłowców a nawet wiatrakowca). Bezpośrednio przed przelotami samolotów w ramach defilady odbył się jeszcze desant spadochronowy skoczków, którzy skakali z flagami wszystkich państw, które prezentowały się na tegorocznych pokazach.

Co do samej defilady – pojawiło się na niej aż 68 samolotów i śmigłowców – w pierwszej kolejności leciały śmigłowce, dalej samoloty transportowe i szkoleniowe, a na końcu odrzutowe samoloty bojowe a także pasażerskie:

  • 2 śmigłowce Robinson R44 oraz 2x Guimbal Cabri G2
  • 4x śmigłowce Mi-2
  • 4x śmigłowce W-3 Sokół
  • 2x Mi-8 i 1x Mi-17
  • W-3 Anakonda, Mi-14, UH-60 Black Hawk
  • Mi-8 i 2x W-3 Sokół
  • 3x samoloty szkolne DA-42 i 3x samoloty szkolne DA-40
  • 6x PZL-130 Orlik
  • 4x M-28 Bryza
  • C-130 Hercules i 3x CASA C-295M
  • Gulfstream G550 w obstawie 2x M-346 Bielik
  • Boeing 737 w obstawie 2x F16
  • 4x M-346 Bielik
  • 3x Su-22
  • 3x Mig-29
  • 4x F-16
  • Mig-29 i FA-50

Był to dobry wstęp do następnego bloku pokazów dynamicznych, który wystartował tuż po defiladzie powietrznej.

Pokazy indywidualne samolotów (solo display)

Na pokazy dynamiczne pojedynczych maszyn latających nie można było narzekać. W stosunku do poprzednich edycji w moim odczuciu było dużo więcej prezentacji indywidualnych śmigłowców, a znacznie mniej (a szkoda…) zespołów akrobacyjnych, ale o tym później.

Z maszyn bojowych były aż 4 różne F-16 (polski Tiger Demo Team, belgijska „Żmija”, grecki Zeus oraz duński), brytyjski Eurofighter Typhoon FGR4, fiński F-18, czeski JAS-39 Gripen, szwajcarskie F-5E Tiger II, polskie: Mig-29, Su-22, M-346 Bielik oraz nowo kupiony dla Polski koreański FA-50. Szkoda, że Mig-29 nie zaprezentował się w pokazie solowym, a jedynie w kilku przelotach w parze z FA-50. Brakowało w powietrzu zapowiadanego a nieobecnego francuskiego Rafale, klasyków takich jak F-15, Tornado czy Mirage 2000 (choć już wiekowe), albo nowoczesnych F-22 lub F-35, które przecież pojawiały się już nad Polską w ramach misji NATO (nie na pokazach). Z oczywistych względów nie zobaczyliśmy już Su-27 – ani ukraińskich, ani tym bardziej białoruskich (obydwa gościły już kiedyś na Air Show).

Lukę po części wypełniały transportowce pokazane w locie: C-295 CASA, C-130 Hercules i M-28 Bryza oraz obecne na statycznej wystawie: amerykański KC-135 Stratotanker oraz niemieckie: P-3C Orion i największy transportowiec na pokazach: A-400.

Było również wielu indywidualnych pilotów akrobacyjnych (Artur Kielak, Marek Choim, Łukasz Czepiela), a także przeloty samolotów historycznych jak P-51 Mustang, T-28 Trojan, RWD-5, odrzutowe Lim-5 i Lim-2.

Śmigłowce

Jak wspomniałem – na tej edycji w moimi odczuciu było sporo więcej śmigłowców. Szkoda, że nie pojawił się śmigłowiec Mi-24, szczególnie zespół 4 maszyn, który niegdyś (np. w 2007, 2011) dawał pokaz – w tym roku nie było nawet pokazu solo tej maszyny. Za to były W-3 różnych odmianach tj. ratowniczy Anakonda, wojskowy ewakuacyjny AE, wielozadaniowy Głuszec oraz Sokół (niektóre tylko na wystawie statycznej). Był też polski lekki śmigłowiec wielozadaniowy SW-4 Puszczyk, a także zagraniczne konstrukcje produkowane w Świdniku firmy Augusta Westland: potężny AW-101, nieco mniejszy wielozadaniowy AW-149 oraz szybki i zwinny AW-109. Były Black Hawk’i w dwóch wersjach (w powietrzu jedynie na defiladzie), polskie śmigłowce Mi-17 oraz Mi-14, a także OH-58D Kiowa Warrior (wystawa statyczna). Nie można zapomnieć również o Bo-105 (pilotowany był przez samego Felixa Baumgartnera) z zespołu Red Bull, który dał pokaz akrobacji włączając w to pętle i beczki (rzadki widok na śmigłowcach). Niestety zabrakło zapowiadanego w programie pokazu w locie śmigłowca AH-1 Cobra, nie było też widowiskowego pokazu śmigłowca AH-64 Apache, który uświetniał pokazy z flarami w ubiegłych edycjach Air Show, a w tym roku jedynie stał na wystawie statycznej.

Zespoły akrobacyjne

Z zespołów akrobacyjnych największe wrażenie zrobił na mnie szwajcarski zespół Patrouille Suisse, prócz niego występował polski Zespół Akrobacyjny „Orlik” na niezmiennie wysokim poziomie oraz Grupa Akrobacyjna Żelazny w 3-samolotowym składzie. W sobotę krótki pokaz dała również para Iskier (TS-11). Duże wrażenie robiły również dwa Alpha Jet’y z team’u Red Bull latające w parze oraz w kilku przelotach razem z samolotem Edge 540 pilotowanym przez Łukasza Czepielę. W parze latały też odrzutowe Mig-15 z Fundacji Eskadra, trójkami – samoloty pożarnicze M-18 Dromader a także motoszybowce z zespołu aeroSPARX. Były także zespoły cywilne Cellfast Flying Team, formacja samolotów AT3 z An-2 oraz na motoparalotniach zespół Flying Dragons, który dał jeden ale bardzo widowiskowy pokaz nocny.

Nieobecne były niestety Biało-Czerwone Iskry, które jako zespół zakończyły działalność w ubiegłym roku w wyniku wyczerpania resursu samolotów TS-11 (informacja z Wikipedii). Osobiście brakowało mi światowej klasy zespołów takich jak francuski Patrouille de France, hiszpański Patrulla Águila, włoski Frecce Tricolori, chorwacki Krila Oluje czy łotewskie Baltic Bees, które – obecne na poprzednich edycjach pokazów – znacząco podnosiły rangę całego wydarzenia i „jedynie” Patrouille Suisse ratował całą sytuacją pięknym pokazem zarówno w sobotę jak i w niedzielę.

Zespół akrobacyjny Patrouille Suisse na samolotach F-5 Tiger - Air Show Radom 2023
Fot. Bartłomiej Ozga

Drony na Air Show Radom 2023

Co do dronów i ich obecności – trochę się zawiodłem.

Zaskoczenia nie było w jednej kwestii: żaden dron nie pojawił się w pokazie w powietrzu – choćby w zwykłym przelocie, może jakimś startem i lądowaniem na lotnisku. Może taki przelot nie byłby wielką atrakcją w porównaniu do akrobacji samolotów bojowych, ale z drugiej strony… Tyle się mówi o dronach i ich zastosowaniu w kontekście wojny rosyjsko-ukraińskiej, amerykańskie drony MQ-9 Reaper patrolują co jakiś czas naszą przestrzeń powietrzną a jako kraj pozyskaliśmy również tureckie Bayraktary TB2 (jeden stał na wystawie statycznej) – myślę, że widzowie byliby ciekawi takiej prezentacji w locie tego czy innego systemu bezzałogowego. Byłaby to jednocześnie całkowita nowość na Air Show – nie tylko tych radomskich pokazach, ale i międzynarodowych. Może w niedalekiej przyszłości na kolejnej edycji AS?

Dronów było też jak na lekarstwo na wystawach statycznych i to co gorsza mniej nawet w porównaniu z poprzednią edycją Air Show w 2017). Wtedy swoje stoiska miały różne firmy i instytuty badawcze takie, jak WITU, ITWL, WB Group, a także cywilne firmy jak Akademia UAV czy Dron House S.A. W tym roku jedyne drony, jakie udało mi się dojrzeć pośród tłumów ludzi to były:

  • Bayraktar TB2 (12. Baza Bezzałogowych Statków Powietrznych w Mirosławcu);
  • drony „Duch” (NeoX 2) oraz AtraX (stoisko ITWL – Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych);
  • FlyEye oraz WARMATE prezentowane przez WOT (Wojska Obrony Terytorialnej);
  • różnorakie popularne drony cywilne na stoisku PAŻP (Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej);

Niech mnie ktoś poprawi, jeśli widział cokolwiek więcej…

Było stanowisko firmy APS S.A. (Advanced Protection Systems) robiącej systemy wykrywania i neutralizacji dronów. Było jeszcze duże stoisko PGZ jako partnera strategicznego pokazów, ale nie zauważyłem tam zaprezentowanego żadnego BSP. Tym samym w moim odczuciu dronów było mniej niż na poprzednich edycjach Air Show. Bayraktar TB2 oczywiście robił wrażenie, acz widziałem go już na MSPO w 2022 roku. Więc już nie było tego „wow” co za pierwszym razem – stał z dala od innych samolotów bojowych i ciężko było na niego trafić przypadkiem.

Nowość na Air Show: pokaz wieczorny w sobotę 26.08.2023 r.

Dużym widowiskiem okazał się wieczorny pokaz przy zachodzącym słońcu (oraz już po zachodzie), który potrwał około 1.5h do 21:00 w sobotę – pierwszego dnia pokazów.

Każdy z latających statków miał na tę okazje zamontowane specjalne oświetlenie, odpalone race i inne ładunki pirotechniczne wystrzeliwane podczas lotu.

Pięknie zaprezentowała się TS-11 Iskra, następnie Grupa Akrobacyjna „Żelazny” pierwszy raz występująca w pokazie wieczorno-nocnym. Był też samolot BushCat oświetlonym z każdej strony światłami LEDowymi oraz wypełniony po brzegi różnymi fajerwerkami. Po nim niebo rozświetlił Extra-300 oraz – dla mnie zaskoczenie – Su-22, który dwa razy przeleciał zrzucając ładunki wybuchające w powietrzu, których celem było oświetlanie terenu (np. w celach rozpoznania). Dalej pięknie zaprezentował się szybowiec SWIFT-1, który dał pokaz majestatycznej akrobacji solo, a po nim najliczniejsza grupa akrobacyjna na tym Air Show – Flying Dragons, które w takt puszczonej z głośników muzyki dały świetny pokaz przelotów w formacji wraz z wystrzeleniem całej masy różnych ładunków pirotechnicznych rozświetlających niebo. Po „Latających Smokach” pierwszy dzień pokazów dynamicznych zamknął duet motoszybowców AeroSPARX Grob-109B, które prezentowały się również pod koniec drugiego dnia w niedzielę.

Pozostała wystawa statyczna

Na wystawie statycznej pojawiły się w zasadzie wszystkie rodzaje statków powietrznych – zarówno tych, które prezentowały się w powietrzu jak i dodatkowych maszyn prezentowanych jedynie do obejrzenia na ziemi.

Z tych ciekawszych na pewno wrażenie robiły trzy stojące obok siebie (i każdy większy od poprzedniego) duże transportowce: C-130 Hercules, KC-135 Stratotanker oraz A-400. Nieco dalej stał P-3C Orion oraz makieta F-35, w którego kabinie można było zasiąść i poczuć się jak pilot najnowocześniejszego samolotu „bojowego” rodem z USA (kolejki były spore, a ja miałem już okazję to zrobić na kieleckich targach MSPO więc sobie odpuściłem). Wszystkie te maszyny stały od strony terminala lotniska.

Od strony jednostki wojskowej (część północna obszaru lotniska) wystawa statyczna była rozciągnięta na kilkuset metrach – tam można było zobaczyć wszystkie pozostałe samoloty, śmigłowce, nieliczne drony, ale także czołgi, armaty, haubice, działa, pojazdy opancerzone i różny inny sprzęt wojskowy nie związany bezpośrednio z lotnictwem. Z bliska można było zobaczyć takie samoloty jak F-16, Mig-29, Su-22, M-346, FA-50 (ten stał bliżej głównej alei prowadzącej do pasa startowego, niedaleko trybuny VIP). Niestety z bliska nie można było obejrzeć tych myśliwców, które latały w pokazach dynamicznych czyli F-18, JAS-39 Gripen czy Eurofighter Typoon – no chyba, że stało się tuż przy barierkach oddzielających widownię od pasa kołowania… 😉

Co do śmigłowców: na statyce do obejrzenia z bliska był AH-64 Apache oraz UH-60 Black Hawk (w dwóch wersjach), był też niewielki ale uzbrojony „po zęby” śmigłowiec wsparcia piechoty Bell OH-58 Kiowa Warrior oraz oczywiście W-3 w różnych odmianach, Mi-2, Mi-17, Mi-14, SW-4.

Widzowie będący pierwszy raz na Air Show mogli być zadowoleni, acz moim zdaniem „statyka” była znacznie uboższa niż w latach poprzednich, a braki w lotnictwie były „łatane” większą ilością sprzętu naziemnego. Do tego wszystkiego wystawa statyczna dotycząca lotnictwa była zawsze w jednym miejscu – wzdłuż obecnej drogi kołowania przy terminalu lotniska i tym samym nie trzeba było przemierzać kilometrów, żeby obejrzeć chociażby myśliwce i móc je porównać (stały obok siebie). W tym roku trzeba było się nachodzić i tak dla przykładu od samolotu CASA C-295 stojącego najdalej na wschód do Herculesa C-130 stojącego z drugiej strony lotniska było w linii prostej 1km. Gdyby chcieć przejść po drodze kołowania, czyli tam gdzie stał inny sprzęt na wystawie i uwzględniając przy tym tłumy ludzi – spacer trwał dobrych kilkadziesiąt minut.

Trochę chaosu informacyjnego i duże braki wody

Na kilka dni przed pokazami w sieci już wrzało odnośnie chociażby biletów i przedmiotów, które można wnieść na teren imprezy.

Organizator wprowadził bilety imienne (co jakoś bardzo nie dziwi, aktualnie to standard na imprezach masowych) przy czym na etapie zakupu biletu należało wybrać oznaczenie wejścia (A, B, C lub D), którym będziemy wchodzić. Z jednej strony była to sugestia dla organizatora, które wejścia będą mniej, a której bardziej oblegane. Z drugiej strony pojawiały się liczne informacje w sieci, że służby porządkowe na bramkach do wejścia będą odsyłać osoby do konkretnych wejść (takich, jak zapisane na bilecie), jeśli kolejki do danego wejścia będą zbyt duże. Nie miało to żadnego potwierdzenia ani w regulaminie, ani ostatecznie w rzeczywistości, ale miało swój skutek. Wiele osób przyjeżdżających z daleka autem przemieszczało się do wejścia oznaczonego na bilecie mimo, że do innego miały bliżej z parkingu – prawdopodobnie ze strachu przed odesłaniem przez służby porządkowe a kolejki do bram były na 2-3 godziny stania i to zaraz po otwarciu bram chwilę po 8 rano! Do tego nie było osobnych kolejek dla tych, którzy mają już bilet i dla tych, którzy stoją do kasy biletowej przy bramach wejściowych więc ostatecznie kolejka kumulowała się w jedną wielką kilkusetmetrową a ludzie – często starsi i z małymi dziećmi – musieli w niej stać w 30-stopniowym upale nawet przez 2-3 godziny żeby wejść.

Na kilka dni przed imprezą pojawiła się w sieci informacja, że ilość biletów w kasach będzie ograniczona. Zbiegło się to z faktem wyprzedania całej puli biletów internetowych. Oczywiście można było pomyśleć i kupić bilety on-line, ale niektórzy do końca nie wiedzieli czy przyjadą i czy pogoda dopisze. To ponownie wpłynęło na długość kolejek osób, które po bilety stały do kas po kilka godzin zajmując również tę samą kolejkę do wejścia. Ostatecznie pula biletów w kasach na sobotę wyczerpała się dopiero koło godziny 16:00, czyli już po południu pierwszego dnia pokazów gdy płacenie pełnej sumy za bilet wstępu było średnio opłacalne.

Z perspektywy już minionej imprezy moim zdaniem bilety powinny być jednak ograniczone znacznie wcześniej. Tak, wiem, każdy ma prawo zapomnieć i móc kupić bilet stacjonarnie w kasie, ale organizator ewidentnie nie był przygotowany na obsługę tak dużej ilości widzów w sobotę. Szacunkowo w pierwszym dniu mogło być ich 80-100 tyś. Po godzinie 12:00 tłumy osób uniemożliwiały swobodne przemieszczanie się chociażby między poszczególnymi samolotami na wystawie statycznej, kolejki do jakichkolwiek punktów sprzedaży jedzenia czy picia były na kilkadziesiąt minut stania, rodziny z dziećmi niczym na polskich plażach rozkładały duże koce, namioty plażowe i inne cuda uniemożliwiające często przejście (ewentualnie depcząc po rozłożonych kocach i matach). Jeśli dodamy do tego 30-stopniowy upał i zero cienia, a także mocno utrudniony dostęp do zwykłej kranówki, która miała być dla każdego bez problemu dostępna (no bo nie można było wnosić więcej niż 0.5l wody na osobę) – dostaliśmy istny armageddon.

Efekt? Ponad 300 interwencji służb medycznych, 8 hospitalizacji, w tym dwa zawały. To się nie mogło inaczej skończyć, bo – uwaga – woda była rozdawana początkowo w papierowych kubkach w całych trzech (!!) punktach na terenie lotniska. Powtórzę: trzy punkty rozdawania wody na jakieś 80-90 tyś. widzów – kolejki ciągnące się kilkaset metrów i 1-2h czekania.

Kolejki były również po napoje od prywatnych sprzedawców, w tym oczywiście butelkowaną wodę. Ta – początkowo w cenie 8 zł za 0.5-litra – finalnie potrafiła kosztować 30 zł i dalej znajdowała nabywców…

Terenu imprezy nie można było opuścić, bo nie dało się wrócić na tym samym bilecie, który przecież był imienny! Organizator nie przewidział takiej opcji, tymczasem wystarczyłyby zwykłe opaski na rękę jak na innych imprezach masowych lub sprawdzanie biletu z dowodem osobistym. Osoby, które w porę zorientowały się jakie zagrożenie niesie ze sobą cała sytuacja – zwyczajnie rezygnowały z pokazów i wychodzili z imprezy, bo do wyboru mieli albo stanie w gigantycznych kolejkach po kranówkę zamiast oglądać pokaz lotniczy, za który zapłacili, albo narazić się na odwodnienie. Biorąc pod uwagę fakt, że na Air Show przychodzi masa rodzin z dziećmi – taka sytuacja nie powinna mieć miejsca.

Do przemyślenia na przyszłość czy nie lepiej mocno ograniczyć pulę biletów (co zarazem wpłynęłoby pozytywnie na komfort i odbiór Air Show przez tych, którzy faktycznie przyszli tam dla samolotów a pikniku rodzinnego na kocu), albo zwiększyć ilość punktów z dostępem do bezpłatnej wody, odpłatnych napojów i posiłków. Jest też trzecia opcja – najbardziej oczywista: pozwolić ludziom wnosić swoją własną wodę w dowolnych ilościach, szczególnie w tak upalny dzień, jakim była sobota 26 sierpnia.

Poniższe zdjęcie (udostępnione na portalu facebook) dobitnie świadczy o tym, że „coś zdecydowanie poszło nie tak”. Ludzie nabierali wodę do butelek z kurtyn wodnych, które zapewniała straż pożarna, widziałem też takich, co czerpali wodę z plastikowych kranów montowanych przy ToiToi’ach…

Źródło: Facebook.com

Na całe szczęście głosy krytyki jakie spadły w sieci na organizację Air Show w osobę szybko wywołały efekt. W niedzielę organizator zdecydował o możliwości wnoszenia dowolnej ilości własnej wody (w butelkach 0.5l). Przy okazji po burzliwej nocy temperatura była kilka stopni niższa, więcej chmur, większy wiatr i zdecydowanie mniejsza ilość widzów wpłynęły bardzo pozytywnie na mój odbiór tej imprezy. Można powiedzieć, że niesmak dnia poprzedniego został nieco zatarty.

Podsumowanie

Air Show Radom 2023 można uznać za udany, choć po 5 latach oczekiwania apetyt był na znacznie więcej.

Plusy:

  • po raz pierwszy na Air Show Radom były pokazy wieczorne/nocne – robią piorunujący efekt!
  • kilka nowych maszyn względem poprzednich edycji tj. KC-135, A-400
  • przy okazji można było obejrzeć sprzęt i wyposażenie wojsk lądowych

Minusy:

  • za mało zespołów akrobacyjnych z prawdziwego zdarzenia tj. na odrzutowcach (Patrouille de France, Patrulla Águila, Frecce Tricolori, Baltic Bees itd.)
  • brak kilku starych i kilku nowych maszyn w powietrzu i na ziemi (Tornado, Mirage 2000, Rafale, A-10, F-15, F22, F35;)
  • uboższa (w stosunku do poprzednich Air Show) wystawa statyczna, rozciągnięta na długości ponad 1 km;
  • za mało dronów…

Całą relację wideo z obydwu dni można obejrzeć na YouTube na kanale Polskiego Radia:

Jeśli treść powyższego artykułu była dla Ciebie przydatna lub ciekawa możesz postawić mi kawę, którą uwielbiam i motywuje do dalszego pisania ;)

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Poprzedni

ACTION S.A. i drony AUTEL na MSPO 2023

Następny

Zapowiedź: MSPO 2023 - 5-8.09.2023 r.

Brak komentarzy

Skomentuj artykuł

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *