AktualnościZ Polski

Niezidentyfikowany dron „nad” Lotniskiem Chopina

W niedzielę 14.05.2023 r. około godziny 16:00 piloci dwóch samolotów lądujących na Lotnisku Chopina w Warszawie zgłosili obecność dużego (ok. 3 m drona). Jeden z lądujących pilotów zgłosił minięcie drona w odległości ok. 30 m. O incydencie zrobiło się głośno już wczoraj wieczorem. Szczęśliwie nic się nie stało, ale to i poprzednie wydarzenia na przestrzeni ostatniego tygodnia w Polsce związane z innymi bezzałogowcami obnaża wiele słabości naszych służb.

Nie lubię pisać informacji, które i tak już „okupują” pierwsze strony serwisów informacyjnych ale cóż… to już drugi incydent z dronem w ostatnich dniach i bodaj czwarty (po rosyjskiej rakiecie i balonie z Białorusi), który demaskuje słabość naszych służb w wykrywaniu czegokolwiek latającego w przestrzeni nielegalnie.

Zanim zostawię swój komentarz, kilka znanych (głównie podawanych przed media) informacji na temat drona „nad” lotniskiem Chopina. Pierwsi zauważyli drona piloci Embraera LOT-u lecącego z Poznania. Mimo bliskiego minięcia go w odległości kilkudziesięciu (podobno 30 m) metrów nie zrezygnowali z lądowania. Incydent zgłoszono służbie kontroli, a ta ostrzegła następnego lądującego: tym razem to załoga PLL LOT z Wrocławia. Kontroler przekazał podobno, że na wysokości ponad 2000 stóp po prawej stronie od samolotu powinien być żółty dron. Pilot potwierdził, że go widzi, że jest na wysokości 1800-2000 stóp i ma wielkość szybowca. Ciężko jest realnie ocenić wielkość konstrukcji w takich sytuacjach z kabiny pilota, odpowiedź sugeruje, że może był to np. szybowiec redukcyjny, zdalnie sterowany, ale wykonany jak klasyczny szybowiec tylko w mniejszej skali. Pilot był w stanie dość precyzyjnie ocenić wysokość. 1800-2000 ft to jakieś 550-600m (liczone od poziomu morza). To daje realnie nieco mniej wysokości nad terenem. Ostatecznie zamknięto lotnisko na 30 minut.

Więcej szczegółów brak na ten moment. Pierwsze co nasuwa się na myśl: czemu nie zamknięto lotniska od razu? Cóż, to już decyzja samych służb, ale polscy piloci widocznie też nie czuli wielkiego zagrożenia podchodząc do lądowania.

Co się „nie trzyma kupy” (za przeproszeniem) to fakt, że cały lot miał się odbyć „nad lotniskiem”. Jeśli samoloty mijały drona na wysokości 1800 – 2000 ft podchodząc do lądowania to znaczy, że byli jeszcze sporą odległość przed lotniskiem – zależną od gradientu podejścia samolotów. Jeśli wysokość drona nad terenem realnie wynosiła 400-500m i m/w tyle samo wysokości miał tam lądujący samolot to musiało być kilka kilometrów od progu pasa, a więc bezzałogowiec mógł równie dobrze latać nad jakimś polem. lub łąką.

Oczywiście powyższe nie jest usprawiedliwieniem dla obecności samego drona nawet w takiej odległości od pasa. Ów dron mógł być wcześniej wspomnianym modelem latającym szybowca redukcyjnego, który celowo lub nie „złapał” termikę i pilot-modelarz przesadził z wysokością. Pamiętajmy, że:

  • niezależnie od wysokości lotu, sam lot powinien być zgłoszony w aplikacji DroneRadar
  • na loty w CTR poniżej 6 km od lotniska potrzebne są wcześniej złożone plany lotów w PansaUTM na minimum 24 h przed lotem;
  • maksymalna wysokość lotu dronem bez specjalnych zezwoleń i poza strefami wynosi maks 120 m nad ziemią, w strefach CTR to już < 100m a im bliżej lotniska (tzn. poniżej 6 km od pasa) – tym niżej < 30-50m nad ziemią.

Zakładam, że przy tak rozdmuchanej „aferze” pilot nieszczęsnego szybowca prędzej czy później się znajdzie i niestety poniesie konsekwencje swojego nierozważnego czynu. Cała sytuacja pokazuje jednak drugą stronę medalu: jeśli my – modelarze czy też droniarze – nie będziemy przestrzegać przepisów to bezpieczeństwo dla innych samolotów nie zostanie zapewnione, bo służby Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej nie mają żadnych realnych mechanizmów przeciwdziałania takim incydentom. Gdyby nie piloci lądujących samolotów, żaden kontroler siedzący na wieży nie miałby informacji o tak dużym latającym obiekcie na tak znacznej wysokości nad ziemią i to na podejściu do lądowania na największym polskim stołecznym lotnisku cywilnym. Pokutuje brak obecności systemów wykrywania niewielkiego ruchu bezzałogowego w okolicach lotnisk, mimo że takowe systemu istnieją. Sytuacja z niedzieli była zapewne nieświadomym wybrykiem pilota „drona”, ale gdyby intencje były inne to obawiam się, że to mogłoby się skończyć znacznie gorzej.

Jeśli treść powyższego artykułu była dla Ciebie przydatna lub ciekawa możesz postawić mi kawę, którą uwielbiam i motywuje do dalszego pisania ;)

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Poprzedni

Pokaz łotewskiego drona FIXAR 007

Następny

Nowe krajowe scenariusze NSTS - Wytyczne Prezesa ULC z 11.05.2023 r. oraz 6.06.2023 r.

Brak komentarzy

Skomentuj artykuł

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *